piątek, 21 marca 2014

Przepis na Dzień Wagarowicza

   Wyjątkowo, bo w środę, spotkaliśmy się po raz kolejny w ramach projektu, tym razem jednak nieoficjalnie. Nie było mowy o żadnych aspektach technicznych, chociaż flesze aparatów bezustannie błyskały. Były za to ciasta, ciastka, przekąski i napoje, a wszystko to okraszone dobrym humorem i niemilknącymi rozmowami. Jednym słowem Dzień Wagarowicza w wykonaniu nieco starszych uczniów.



   Nasz Dzień Wagarowicza wypadł w środę, co dodatkowo skomplikowało i tak już zagmatwaną sytuację tego dnia w tym roku. Otóż według astronomów, pierwszy dzień wiosny przypadł w tym roku w czwartek (20 marca) i będzie tak przez następne 90 lat. Kolejny 21 marca, który okaże się pierwszym dniem wiosny, będzie miał miejsce dopiero w 2104 roku, co raczej nie będzie już nikogo z nas dotyczyć. Jeżeli jednak ktoś jest bardzo związany z tradycyjną datą Dnia Wagarowicza, to może udać się w podróż do Japonii. Tam astronomiczna wiosna zawitała dopiero dzisiaj.




   Nasz Dzień Wagarowicza nie mógł się obejść bez wspomnień, dotyczących tego dnia. Jedna za drugą snuły się opowieści o ucieczkach i związanych z tym najczęściej komplikacjach. Nadmienić trzeba, że szkoły i nauczyciele byli bardziej rygorystyczni niż obecnie, a tych, którzy postanowili celebrować ten dzień poza murami szkolnymi, czekała zazwyczaj surowa kara. Zawieszenia, nagany - to tylko początek nieprzyjemności. Po wizycie u dyrektora, w domu rodzice wymierzali zazwyczaj sprawiedliwości po raz kolejny.

tu w odwiedzinach burmistrz Aleksandrowa - Andrzej Cieśla


  
   Po opowieściach środowych "Wagarowiczów" wnioskuję, że niegdyś nie było to zbyt hucznie celebrowane święto. Co więcej, opowiadający przyznawali się tylko do jednego takiego wybryku w swojej szkolnej karierze. Zapewne nie chcieli ryzykować po raz kolejny. A jak się sprawa ma obecnie? Z własnego doświadczenia nie mogę zbyt wiele powiedzieć, już jakiś czas temu skończyłem szkołę, a studia to zupełnie inna sprawa. Tam nikt nikogo nie rozlicza tak dokładanie z godzin zajęć. Nie znaczy to jednak, że nigdy na wagarach nie byłem, ale z całą pewnością nie doświadczyliśmy żadnych konsekwencji. Być może dlatego nic szczególnego nie utkwiło mi w pamięci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz